Dostępne skróty klawiszowe:
Festyn Folklorystyczny „Chlebem i solą – raz na ludowo”, którego 12 edycja odbyła się 11 maja, to wydarzenie podczas którego pokazywana jest nasza historia i tradycja, to czas występów artystycznych, zabawa taneczna, prezentacja Kół Gospodyń Wiejskich z dwunastu dzielnic miasta. To też część przeszłości i współczesności Dąbrowy Górniczej.
Koncerty Miejskiej Orkiestry Dętej i Orkiestry OSP Ujejsce, występy mażoretek, dzieci z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 2, Zespołu Swojaki z Pałacu Kultury Zagłębia przez cały dzień zapraszały wszystkich mieszkańców i gości przed remizę OSP w Ujejscu na festyn folklorystyczny. Oficjalnie otworzyli go: Agnieszka Pasternak, przewodnicząca Rady Miejskiej, Marcin Bazylak – prezydent miasta oraz jego zastępca – Bożena Borowiec.
Wszystkie gospodynie z 12 dzielnic zaśpiewały swój hymn. Zebrane w ogromnym kręgu, ubrane w różnobarwne, oryginalne stroje ludowe śpiewały o polskiej gospodyni. Potem już na scenie prezentowały ulubione pieśni ze swojego repertuaru. Nie zabrakło także prezentacji pozostałego dorobku artystycznego – rękodzieła, haftów, malowanych obrazów, wyrobów dziewiarskich, no i oczywiście przepysznych kulinariów.
W historycznym kąciku KGW z Ujejsca można było zobaczyć dawne stroje gospodyń, piękne wełniaki łowickie służące do nakrywania łóżka bądź powieszenia na ścianie, kołowrotki, pszczelarską odymiarkę, praskę do sera, stary hebel, patefon, maselniczkę, żelazko na duszę, skrzynię na stroje, do której można było wkładać wyprane, wykrochmalone i uprasowane ubrania, i które tak składowane spokojnie czekały na włożenie. Można było podziwiać zrobione na szydełku ubrania i haftowane firanki.

foto: Dariusz Nowak
W roku bieżącym za organizację w Dąbrowie Górniczej miejskich imprez ludowych, obrzędowych, folklorystycznych odpowiada dzielnica Ujejsce. Pierwsze wydarzenie miało miejsce w lutym, był to „Wyskubek” czyli darcie pierza, połączone z zawodami w skubaniu. Drugim – festyn „Chlebem i solą – raz na ludowo”, trzecim będą – Miejskie Dożynki, które odbędą się w Parku Hallera.
– Organizacja tych wszystkich wydarzeń to wielkie wyzwanie. Dwa mamy już za sobą, przed nami dożynki parafialne, jedyne w Dąbrowie Górniczej, odbywające się właśnie u nas oraz impreza najważniejsza – Dożynki Miejskie. W ich przygotowanie angażują się nie tylko gospodynie, strażacy ochotnicy, ale i wielu mieszkańców Ujejsca. Wszystkim należą się serdeczne podziękowania. Za pomoc i wsparcie podziękować należy także proboszczowi naszej parafii – księdzu Januszowi Sroce – mówi Elżbieta Bąk, przewodnicząca KGW w Ujejscu. – Udana impreza na której wszyscy się dobrze bawią to także efekt naszej współpracy z gospodyniami innych dzielnic, władzami miasta i Pałacem Kultury Zagłębia.

Koło Gospodyń Wiejskich z Ujejsca, foto: Dariusz Nowak

Koło Gospodyń Wiejskich w Ujejscu jest wyjątkowe pod jednym względem. Należy do niego 20 czynnych osób w wieku od 5 do 82 lat. Kilka pokoleń społeczników. Najmłodsi to: siostry Pola i Lena Srebniak, Maja Jarosz i Łukasz Dopczyński. Dzieci dobrze się bawią, zwracają na siebie uwagę, a starsi cieszą się, że nie trzeba ich do niczego przymuszać i wierzą, że jak młodzi utrwalą pewne nawyki, chęć działania, to będą mieli następców. Potwierdzają to słowa hymnu gospodyń: „Bo matuś moja tak się stroiła, i ja też kocham te stroje. Kocham te stroje, krasne i polskie bo takie jest serce moje”.
– Chcę kontynuować tradycje rodzinne. Śpiewam, gram na skrzypcach, chodzę do szkoły muzycznej. Do koła należę już drugi rok. Są w nim moja mama i babcia. Były obie prababcie i praprababcia, dziadek grał w orkiestrze – mówi Maja Jarosz, jedna z najmłodszych gospodyń z Ujejsca, dziesięciolatka.

Maja Jarosz z mamą, foto: Dariusz Nowak
Gościnnie, po staropolsku
Wzorem staropolskiej gościnności, członkinie dąbrowskich Kół Gospodyń Wiejskich przygotowały pięknie zdobione, suto zastawione stoły z regionalnymi specjałami. Nie zabrakło wyśmienitych wędlin, sałatek, ciast, ciasteczek i innych słodkości.
– Na naszych stołach królują dzisiaj serniki, jabłeczniki, makowce, wszelakie babki i drożdżówki. Tradycyjnym ciastem, którego nie może zabraknąć na imprezach ludowych, a zwłaszcza dożynkach jest jednak kołacz – drożdżowe ciasto, które może być wzbogacone kruszonką lub rodzynkami. Kiedyś dla wielu rodzin podanie ciasta drożdżowego było świętem. Aby było ono smaczne trzeba je długo wyrabiać. Od tego zależy sukces. Choćby nie wiem jaka maszyna mieszała wszystkie składniki, nigdy nie będzie tak dobre jak wyrabiane ręcznie – mówi pani Lila Kownacka z KGW z Ujejsca.

Pani Lila Kownacka, foto Dariusz Nowak
Na społeczności Ujejsca spoczywa jeszcze w tym roku organizacja Miejskich Dożynek. I tutaj do pracy „wkroczy” pani Krystyna Łukasik, która tradycyjnie od 30 lat przygotowuje wieńce dożynkowe.
– W zależności od rangi imprezy robię wieńce większe, mniejsze, bardziej lub mniej skomplikowane. Dostaję stelaż od jakiegoś gospodarza, zbieram zboża i kwiaty, segreguję je, układam w wiązki. Zboża przynoszą mi też sąsiedzi, muszą być dorodne, czyste, ścięte kosą lub sierpem, nie uszkodzone. Jak przygotuję materiał, wstążki, dekoracje to buduję wieniec, zajmuje mi to czasem dwie godziny, czasem dwa dni. Skąd biorę pomysły? Podglądam. Będąc na dożynkach obserwuję wieńce wykonane przez innych, zapamiętuję wzory i wykorzystuję je w swojej pracy.

Pani Krystyna Łukasik, foto Dariusz Nowak
Dziewczyny skubią pierze aby męża znaleźć…
Darcie pierza, wyskubki, wydzirki, pierzajki, szkubki – czyli ręczne oddzieranie z gęsich piór (innych też) chorągiewek od twardych stosin i oddzielanie puchu. Kilkudniowa „impreza” kończyła się poczęstunkiem lub zabawą, co było zapłatą za pracę.
Cóż mogła robić dziewczyna na wydaniu, by nie zostać starą panną? Odpowiedź brzmi – poszukać sobie męża, pozwolić go znaleźć innym i po prostu za niego wyjść! Uff! Podstawą znalezienia chętnego kandydata był posag. W jego skład mogły wchodzić różne ruchomości i nieruchomości, jednak na wsiach podstawą były poduszki i pierzyny, a ich najlepszym wypełnieniem – gęsie pierze.
Przyszłej pannie młodej w przygotowaniu „gęsiego” posagu pomagały sąsiadki, spotykając się w zimowe wieczory na wspólnym darciu pierza. Stąd tradycja zwana „wyszkubkiem”, „wyskubkiem” lub „szkubaczką”. Oczywiście panie nie robiły tego w milczeniu – śpiewały, wymieniały się najnowszymi plotkami, żartowały. A im później w noc tym bardziej frywolnie, jako że gospodyni zawsze miała coś do wypicia i przegryzienia. Nierzadko trafiał się mężczyzna, który chcąc sobie podjeść, jakiegoś trunku skosztować, a przede wszystkim spędzić czas w miłym damskim towarzystwie, przynosił akordeon i przygrywał paniom do śpiewu.
Współcześnie, chcąc kontynuować tę odchodzącą w zapomnienie tradycje, Pałac Kultury Zagłębia od 2012 organizuje zimową porą takie „wyszkubkowe” spotkania. Panie z Kół Gospodyń Wiejskich, reprezentujące różne dzielnice miasta pokazują, jak się drze pierze, potem wszyscy chętni, w tym panowie, mogą spróbować tej niełatwej sztuki. Tradycyjnym obrzędom towarzyszy muzyka, suto zastawione stoły z regionalnymi specjałami oraz prezentacja twórczości dąbrowskich gospodyń.
Wszystkich zainteresowanych obrzędem, chcących sprawdzić swoich sił w darciu pierza zapraszamy do Domu Kultury w Ząbkowicach w przyszłym roku zimą.

Gospodynie podczas szkubaczki w DK w Ząbkowicach, foto: Marek Wesołowski
Lucyna Stępniewska