Dostępne skróty klawiszowe:
Jeden z polskich polityków powiedział ostatnio, że możemy palić w piecach wszystkim poza oponami. Co Pan na to?
– Przed nami trudny sezon – i dla nas kominiarzy i dla mieszkańców – nie wiemy, jak on będzie wyglądał i czego jeszcze możemy się spodziewać. Poza cenami, które gwałtownie skoczyły w górę, niejasnymi przepisami, trudnościami z zakupem urządzeń grzewczych, surowców energetycznych, ich jakością, możemy dołożyć sobie jeszcze jeden problem, a mianowicie niesprawne paleniska, a więc dodatkowe wydatki, a pewnie i mandat. Palenie byle czym, to też większe osadzanie się sadzy w przewodach kominowych, które stopniowo i coraz szybciej mogą się zatykać. Może dojść do zapłonu sadzy, a w konsekwencji pożaru budynku, a nawet zaczadzenia mieszkańców.
Sadza płonie. Czad zabija. Żyj – to hasło tegorocznej kampanii edukacyjnej przygotowanej przez organizacje kominiarskie i strażaków. Największym zagrożeniem jest dla nas pożar sadzy i tlenek węgla – czad. Skupmy się na tym pierwszym, jak może dojść do zapalenia się sadzy w kominie?
– W przewodach kominowych osadza się sadza. Ma ona różną strukturę, jest smolista, przykleja się do przewodu kominowego. Gdy zaczyna świecić, mamy do czynienia już ze smołą. Kiedy z pieca lub kotła wydobędzie się iskra, posłuży do zapalenia sadzy. Pożarowi sadzy w kominie towarzyszy bardzo głośny szum spowodowany gwałtowną reakcją spalania w przewodzie kominowym. W niektórych przypadkach z komina dobywają się płomienie ognia, strzelają iskry, pojawia się gęsty, ciemny dym. Wysoka temperatura dochodząca nawet do 1000°C doprowadza często do rozszczelnienia komina, co w konsekwencji może spowodować zapalenie się poddasza i pomieszczeń przylegających do przewodów dymowych, rozprzestrzenienia się ognia na cały budynek. Pęknięty komin stwarza także niebezpieczeństwo zaczadzenia mieszkańców.
By nie doszło do tej sytuacji, co trzeba zrobić?
– Po pierwsze trzeba mieć urządzenie grzewcze dobrane do parametrów mieszkania lub budynku. Często kupujemy piece – kotły o zbyt dużej mocy cieplnej. Takie urządzenia spalają więcej opału niż powinny, wytwarzając przy tym niższą temperaturę, a komin i tak się zakleja. Po drugie – podczas palenia podajemy do pieca, z zewnątrz za małą ilość powietrza, wtedy węgiel (drewno) się nie pali, tylko dusi, a to także powoduje powstawanie sadzy. Po trzecie – trzeba zwrócić uwagę na to, czym opalamy dom. Drewno powinno być wysezonowane, wysuszone, w żadnym wypadku mokre, a węgiel dobrej jakości. Wykorzystując nieodpowiedni opał szkodzimy nie tylko urządzeniom i środowisku, stwarzamy też zagrożenie dla zdrowia i życia. Tu dochodzimy do jeszcze jednej ważnej zasady, a mianowicie regularnego przeglądu przewodów kominowych (przynajmniej raz w roku) i czyszczenia komina, które w zależności od używanego paliwa należy przeprowadzać 2-4 razy w roku. Wizyta kominiarza to nie tylko sprawdzenie przewodów, ale i kontrola pieca czy kotła, bo w nich też osadza się sadza. My mówimy jaki kocioł – taki komin.
Czemu czad jest dla nas tak niebezpieczny?
– Tlenek węgla (czad) to silnie trujący gaz, nie bez przyczyny nazywany „cichym zabójcą” – jest bezbarwny, bezwonny i pozbawiony smaku. Wdychany łatwo wchłania się do krwioobiegu i powoduje trwałe uszkodzenia organizmu. Gdy występuje w dużym stężeniu, szybko prowadzi do utraty przytomności i śmierci. Pojawia się, kiedy urządzenia grzewcze są niesprawne lub niewłaściwie użytkowane.
O jakich urządzeniach mówimy?
– Tlenek węgla może pochodzić z komina, kominka, piecyka gazowego kuchennego czy łazienkowego. Najlepszym przykładem będzie tu piecyk gazowy – kąpielowy, montowany w łazience. Gdy takie urządzenie pracuje zużywa powietrze znajdujące się w pomieszczeniu, gdy jest go za mało zaciąga powietrze z kratki wentylacyjnej zakłócając cyrkulacje powietrza, wytwarzając czad. W łazienkach z piecykami gazowymi nie powinno montować się kabin prysznicowych. W trakcie natrysku cały czas pracuje piecyk, który zabiera tlen. Dopóki się myjemy nic nam nie grozi. Wychodząc z kabiny, w pomieszczeniu może brakować powietrza, co grozi omdleniem. Łazienka powinna mieć kubaturę przynajmniej 8 m. sześc. Dzisiaj bardzo często montujemy w niej prysznice, zabudowujemy meblami. Gdy to odliczymy, realna kubatura wynosi 3-4 metry sześc., a to za mało. Do tego dochodzą drzwi zakupione w markecie. Te właściwe powinny posiadać otwory wentylacyjne o powierzchni co najmniej 220 cm kw., powinny być też montowane ok. 2 cm nad podłogą. Nie mówię o udrożnionej kratce wentylacyjnej. Użytkownik, jak widać, zapomina o przepisach, ważna jest dla niego funkcjonalność i estetyka.
Czy montaż czujek i konserwacja urządzeń ochronią nas przed czadem?
– Tak. Czujki od razu nas poinformują, że w mieszkaniu pojawił się czad, a konserwacja daje nam poczucie bezpieczeństwa. Powinniśmy jednak postawić na rozsądek i bycie czujnym. W 90 na 100 przypadków wszystkich zajść winni są ludzie: prowadzimy remont domu/mieszkania zatykając przy tym przewody kominowe, samowolnymi przeróbkami ingerujemy w przewody wentylacyjne, montujemy okna bez nawiewników, korzystamy z usług pseudofachowców. Te 10 proc. to czynniki zewnętrzne takie jak np. ptasie gniazdo zbudowane w kominie. Według statystyk najwięcej niebezpiecznych zdarzeń ma miejsce od piątku do niedzieli. W tygodniu pracujemy, wracamy do domu, otwieramy okna, wietrzymy, pobudzamy ruch powietrza. W weekend jesteśmy w domu, jest nas więcej, nie zwracamy uwagi na odpowiedni dopływ powietrza.
Ale przecież chcemy być bezpieczni…
– Wszystko na szczęście się zmienia, rośnie wśród ludzi świadomość zagrożeń, wydaje się, że jest lepiej niż w latach poprzednich. Jako kominiarze prowadzimy szereg akcji edukacyjnych w spółdzielniach mieszkaniowych, przeprowadzamy różne kampanie społeczne w internecie i telewizji. Jak będziemy czujni – będziemy bezpieczni.
Lucyna Stępniewska